Mamed Khalidov, jeden z najbardziej znanych zawodników MMA w Polsce i sportowa ikona Olsztyna, wrzucił do sieci intrygujący wpis. Wraz z menadżerem poruszył temat potencjalnego starcia, które natychmiast wywołało falę komentarzy wśród kibiców. Czy rzeczywiście dojdzie do tej walki?
Czy Mamed Khalidov zawalczy z Andersonem Silvą?
Wszystko zaczęło się od sugestii menadżera Shamkhana Erzanukaeva, który oznajmił, że kibice z pewnością chcieliby zobaczyć Mameda w pojedynku z brazylijską legendą – Andersonem Silvą. Khalidov opublikował na Instagramie zdjęcie ze spotkania z menadżerem oraz wpis, w którym zapytał obserwatorów i federację KSW, czy taki pojedynek jest realny do zorganizowania.
Reakcje fanów na pomysł walki Khalidov vs Silva
Większość fanów uznała jednak, że taka walka nie ma sportowego sensu. Przypomnieli, że Silva ma już 50 lat, przegrał kilka ostatnich pojedynków i obecnie nie jest ani sportowym wyzwaniem, ani marketingową atrakcją. „Mamed ma możliwości mierzyć się z dużo ciekawszymi rywalami z tą formą co prezentuje” – napisał jeden z użytkowników. Mamed sam przyznał mu rację, komentując: „Słuszny argument 👏”.
Khalidov w świetnej formie. Kibice liczą na ambitniejsze zestawienie
Mamed Khalidov to weteran MMA, ale wciąż pokazuje, że potrafi zaskakiwać w klatce. W ostatniej walce pokonał mocnego Bartosa, a w wywiadach mówił, że czuje się fizycznie bardzo dobrze. Wychowanek klubu Arrachion Olsztyn od lat buduje swoją legendę na arenach KSW, będąc jedną z najważniejszych postaci w historii polskich sportów walki.
Anderson Silva – wielka legenda, ale nie ten czas?
Anderson Silva to ikona MMA, były mistrz UFC i jeden z najlepszych zawodników w historii tego sportu. Jednak jego ostatnie lata w klatce i ringu to pasmo porażek i odejście od formy, jaką prezentował w latach świetności. Dla wielu fanów jego pojedynek z Khalidovem byłby bardziej pokazówką niż prawdziwą sportową rywalizacją.
Mamed wydaje się zgadzać z taką oceną sytuacji. Jak sam przyznał – to samo powiedział swojemu menadżerowi. Dziś wszystko wskazuje na to, że olsztyńskiego wojownika czekają inne wyzwania – być może mniej medialne, ale bardziej sportowo uzasadnione.